#12

Podróżując komunikacją miejską udało mi się wypić truskawkowo-bananowy sok zakupiony w Biedronce, zaś wczorajsze śniadanie zjadłam około godziny 13:00 w stanie poimprezowego nieogaru, z powodu tegoż nie sfotografowałam połowy grahamki z tuńczykiem, kukurydzą z puszki i przyprawami.
Tak zaczęłam wakacje.

Mam kilka planów, raczej luźnych, niekonkretnych. Więcej gotowania, więcej fotografowania, więcej ruchu, więcej wszystkiego w sumie. I regularnie powtarzane przeze mnie w-te-wakacje-będę-uczyć-się-języków-obcych. Cóż, w te wakacje naprawdę będę, mam taką naiwną, głupawą nadzieję. Czeka angielski, czeka moja tegoroczna miłość - łacina, czeka rosyjski.
Kilka konkretniejszych.

Spróbuję się ze sobą nie nudzić :)

Życzę wam wspaniałych wakacji i pokazuję moje dzisiejsze śniadanie, coś czuję, że naleśniki niedługo awansują na jedno z wyższych miejsc mojego rankingu śniadaniowych poraw.

Pszenne naleśniki z masłem orzechowym, twarogiem, gruszką duszoną z cynamonem. Na wierzchu jogurt naturalny, miód, orzechy laskowe. Kawa z mlekiem.

Wybaczcie zdjęcie, robione baaaardzo szybko, wyładowała mi się baterie w aparacie.